Mazurek trzeci, w cis-moll, to utwór mistrzowski, jedno z absolutnych arcydzieł. Nie tylko natchniony – jak się to dawniej mówiło – ale i znakomicie skonstruowany. U progu lat czterdziestych zaciekawiła Chopina książka wydana w Paryżu w roku 1837: podręcznik do nauki kontrapunktu Cherubiniego. Efektem owego zwiększonego zainteresowania kontrapunktem i pogłębiania wiedzy i warsztatowych umiejętności w tym właśnie zakresie są mazurki z kolejnych opusów, w tym op. 50. W fakturę mazurków wkroczyła technika polifoniczna, ale szkicowana jak gdyby cienkim piórem. Odtąd w muzyce mazurków koegzystować będą – przeplatając się nawzajem - trzy rodzaje faktur: homofoniczna, typowo mazurkowa, polegająca na eksponowaniu melodii akompaniowanej akordami, dalej faktura monofoniczna – jednogłosowa, wreszcie – polifoniczna.Delikatności i subtelności tematu inicjalnego, wyrażonego w postaci kanonu, przeciwstawił Chopin gwałtowność i pełnię brzmienia mazurowego kontrtematu. Jeszcze dwa inne wątki włączą się w przebieg utworu. Najpierw pojawi się echo oberkowego, tanecznego zapamiętania – uporczywe powtarzanie jednej frazy, choć stale nieco inaczej. Po nim zaś sostenuto – rozśpiewane szeroko na nutę kujawiaka. Będzie się wydawać, że pulsująca na zmianę tymi czterema rytmami i tonami narracja – trwać będzie bez końca. Wszystko tu jednak od samego początku, rzec można, dążyło do finałowej kulminacji. Do tego dosyć dziwnej w mazurku – kontrapunktycznego, schromatyzowanego stretta i do jej dramatycznego, naznaczonego tragizmem przesilenia. Następuje wygasanie i uciszanie się, ale nie zamarcie.Trudno się dziwić, że George Sand, wrażliwa na muzykę, wpadła niemal w euforię. „Chopin skomponował dwa przepiękne mazurki”, informowała Eugeniusza Delacroix, dodając zdanie chyba świadomie hiperboliczne: „są warte więcej niż czterdzieści romansów i wyrażają więcej niż cała literatura naszego stulecia”.Autor: Mieczysław Tomaszewski Cykl audycji „Fryderyka Chopina Dzieła Wszystkie”Polskie Radio, Program II